Radziecki statek podpływa do afrykańskiego portu. Marynarz rzuca linę cumowniczą na brzeg, krzycząc do Murzyna stojącego na nabrzeżu: - Dierżi linu! Murzyn nie rozumie. Rosjanin znów rzuca linę, krzycząc: "Dierżi linu!". Murzyn stoi bez ruchu. Rosjanin pyta: - Gawari pa ruski? Cisza. - Parlez vous francais? Cisza. - Sprechen Sie Deutsch? Cisza. - Do you speak English? - Yes, I do! - No to dierżi linu!!!
Pułkownik zwraca się do żołnierzy mających jechać na wojnę do Czeczenii: - Za każdą głowę Czeczeńca będę wam płacił po 3 dolary, zrozumiano? A teraz rozejść się. Po kwadransie do pułkownika przychodzi kilkunastu żołnierzy. Każdy z nich trzyma po kilka ludzkich głów. Pułkownik: - Nie przesadzacie, chłopaki? Przecież jesteśmy jeszcze pod Moskwą!
- Czy to prawda, że po katastrofie w Czarnobylu nie można jeść jabłek? - Nieprawda. Jabłka można jeść ile się chce, natomiast ogryzki należy zakopywać w ziemi na głębokość co najmniej dwóch metrów.
Z okazji 100-lecia urodzin Lenina znany polski malarz miał namalować obraz pt. "Lenin w Polsce". Partyjna delegacja przyjeżdża z Moskwy, aby obejrzeć gotowe dzieło. Obraz przedstawia żonę Lenina - Nadieżdę Krupską w niedwuznacznej sytuacji z Dzierżyńskim. - No dobrze... A gdzie jest Lenin? - Jak to gdzie? W Polsce!
Rok 1980. Moskwa, ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich. Na trybunę wchodzi Leonid Breżniew, wyciąga tekst przemówienia i zaczyna: - O, o, o, o, o. Szybkim krokiem podchodzi do niego jeden z organizatorów igrzysk i mówi: - Towarzyszu sekretarzu generalny, tekst przemówienia zaczyna się nieco wyżej, a to, co teraz czytacie, to kółka olimpijskie!
Chruszczow przyjechał do kołchozu. - Dobrze wam się żyje? - zażartował Chruszczow. - Dobrze! - zażartowali kołchoźnicy.
Oficer rosyjski ma za zadanie wytłumaczyć żołnierzom zniszczenia wywołane przez bombę atomową. Zaczyna tak: - Żołnierze! Wyobraźcie sobie dwadzieścia... nie, pięćdziesiąt... nie, sto skrzynek wódki, których nie ma kto wypić.
Uczeni radzieccy skonstruowali bardzo mądry komputer, który zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Na uroczyste otwarcie zaproszono uczonych amerykańskich, którzy zadali komputerowi pytanie: "Jak nazywa się najsilniejszy, najbardziej demokratyczny kraj świata?" Komputer natychmiast odpowiedział: - Związek Radziecki. Uczeni amerykańscy zadali komputerowi drugie pytanie: "W jakim kraju żyją najbardziej szczęśliwi ludzie i w jakim kraju ludzie zarabiają najwięcej na świecie?" Komputer zatrzeszczał, a po chwili wyświetlił na ekranie odpowiedź: - W Związku Radzieckim. Uczeni Amerykańscy zadali komputerowi jeszcze jedno pytanie: "W jakim kraju ludzie jedzą najwięcej mięsa w przeliczeniu na jednego mieszkańca?" Komputer przez chwilę zastanawia się nad odpowiedzią, w końcu odpowiada: - Ale za to u was biją Murzynów!
W jednym z moskiewskich przedszkoli pani pyta dzieci: - W jakim kraju dzieci mają najładniejsze zabawki? - W Związku Radzieckim! - odpowiadają chórem dzieci. - A w jakim kraju dzieci mają najładniejsze ubranka? - W Związku Radzieckim! - znów odpowiadają dzieci. - A w jakim kraju żyją najbardziej szczęśliwi ludzie? - W Związku Radzieckim! - jeszcze raz odpowiadają dzieci. Nagle nauczycielka zauważa, że jedno z dzieci stoi w kącie i płacze. - Wowa, dlaczego płaczesz? - Bo ja tak bardzo chciałbym mieszkać w Związku Radzieckim!...
Ałła i Zina na dużej przerwie wlazły w kącik i zaczęły rozmawiać po cichu. - Niepotrzebnie ty, Ałła, - powiedziała Zina, - się z nim zadajesz. To nieuk. - Ja też nie jestem prymuską. - Bije się. - Ze mną nie bije się. - Chodzi nieuczesany... - To teraz modnie. Za to wiesz, jak ma na nazwisko? - Pugaczow. - No i co z tego? - Bo! Jeżeli wyjdę za niego za mąż, wiesz, kim będę? - Kim? - Ałła Pugaczowa.